Wywiad, 15.02.2012

Wywiad, 15.02.2012 

Leszek Czajka:  Kiedy patrze na twoje prace, odnoszę wrażenie, ze obraz jest gotowy już w twojej głowie  przed malowaniem.
Czy  rozpoczynając nowy obraz masz sprecyzowana koncepcje?

Ryszard Grzyb: Tak, często. Dwadzieścia lat temu mój proces malowania wyglądał trochę inaczej. Wówczas podczas pracy
często dużo zmieniałem. Pierwotna koncepcja mogła ewoluować nawet w nieprzewidywalnych kierunkach. Teraz częśćiej na początku obraz ma wyraźną koncepcję. Jest ona w większym procencie sprecyzowana. Wizja jest już ustalona. Znam jej elementy, z których obraz będzie się składał. Wynika to trochę z doświadczenia, ale również techniki akrylowej. Akryl nie pozwala na częste zmiany.Obraz muszę skończyć w kilku warstwach, inaczej materia obrazu meczy się, traci świetlistość, swoją naturalna energie.

L: Czy zniekształcenia w twoich obrazach wynikają z ekspresji,
z fantazji, wewnętrznej potrzeby?

R: Co masz na myśli , mówiąc o deformacji?

L: Jest wiele twoich obrazów , na których zwierzęta, ludzie, i wiele innych motywów są  zniekształcone, nie podobne do ich realisty-cznych wzorów.  Inność kształtów jest często zasadnicza.

R: To wynika z wolności. Malarstwo nie naśladuje rzeczywistości. Malarstwo dotyczy wewnętrznych relacji na obrazie. Zniekształ-
cenia podkreślają wyraz pracy, nie służą tylko ekspresji, również mogą  podkreślać  subtelność, uczucie, intymny  nastrój. Oczywiście jeśli   taki  jest cel  tych zniekształceń.  Po  drugie,  każde dzieło ma swoją logikę, która  narzuca ten ostateczny wyraz. Czasami on jest najlepszy, kiedy coś zdeformujemy, powiększymy, nawet wbrew logice rzeczywistego wyglądu. Takie zniekształcenie może więcej powiedzieć temacie czego dotyczy. Istnieje możliwość irracjonalnego odtwarzania wyobrażeń rzeczywistości. Dlatego nie tylko odtwarzam wygląd, ale też różne rodzaje uczuć lub myśli.  Można przedstawić dane wyobrażenie ostrzej by zburzyć dosłowność przedstawienia.

L: Dzieło sztuki ma swoja wewnętrzna silę.  Porusza nas nie dla-tego, że jest do czegoś podobne. Czy sztuka musi być uporządkowana? Czy celem malarza jest nowy porządek? Czyli jakaś sztuczna struktura, która stwarza nową rzeczywistość tematu.

R: Porządek nie musi wynikać z logiki. To wynika z czegoś co przekracza potoczny porządek, ale jest nieuchronne. Kiedy jesteś rozmalowany, rozumienie tego co robisz wynika z intuicji, z wyczucia tego co jest najlepsze dla danego obrazu.

L: Kiedy zaczynasz pracę, z góry zakładasz jakaś jej strukturę?

R: Struktura jest zawsze. To są zasady. Ona podczas pracy może się zmieniać, ale na pewno na początku muszę ją już mieć.

L: Czy ona pomaga organizować płótno?

R: Tak, ona pomaga. Ale, jeśli podczas pracy mój plan wymaga zmian, ponieważ zacząłem iść w innym kierunku, muszę ją zmienić. Trzeba mieć odwagę, żeby to zmienić. Czasami trzeba mieć odwagę, by zburzyć pierwotne założenia. Podczas procesu malowania liczy się tylko obraz. W tym czasie na twoja korzyść działają: instynkt, szczęście, świadomość, energia, wiedza, doświadczenie. Może więc zdarzyć się coś nieprzewidzianego. Jeśli jesteś rozgrzany, na feelingu, po wielu tygodniach pracy, wszystko zaczyna się układać, robisz tak śmiałe rzeczy, ze nigdy nie osiągniesz tego świadomie. Przekraczasz siebie. To słowo „ przekraczasz” jest  kluczowe dla zrozumienia prac z okresu Gruppy.

L: Co w takim razie myślisz o przypadku?

R: Czasem wykorzystuję przypadek. Jeśli widzisz, że przypadek
otwiera jakaś dodatkową możliwość, musisz go użyć w obrazie. Jeśli jesteś zbyt przywiązany do koncepcji, to możesz nawet go nie zobaczyć i nie wykorzystać. Bo kurczowo trzymasz się
pierwotnej koncepcji. Jeśli jesteś otwarty i wrażliwy na to co dzieje się na płótnie, zawsze zobaczysz nowe możliwości jakie otwiera
przypadek.

L:  Jak patrze na wiele twoich prac, zastanawiam się często jak doszedłeś do takich rozwiązań? Wydaje mi się, że musiała działać twoja intuicja.  Trudno wyjaśnić to inaczej, trudno świadomie wyobrazić sobie takie zestawienia rożnych elementów lub kolorów.  Myślę, ze ty też bywasz czasem tym zaskoczony.

R: Każdy artysta posiada taką intuicję, taki dar, że wie w którąstronę pójść, że to będzie najlepsze rozwiązanie. Wydaje się, że wynika to z podświadomości, ale również z doświadczenia, które może przewidzieć co się stanie. Pewne rzeczy dojrzewają latami, tak jak w sportach walki - rośnie odwaga i wiara twórcza. Miro powiedział, że w sztuce trzeba być coraz bardziej odważnym.
Trzeba też mieć odwagę by być coraz lepszym, nie poprzestawać na tym co już masz, do czego doszedłeś. Podejmowanie wyzwań jest niezwykle ważne inaczej wpadasz w manierę. 

L: Ale ten właściwy dla ciebie rodzaj zabawy, energii czy radości tworzenia nie zmienia się. 

R: Jak popatrzysz na moje obrazy z lat 80-tych „Tygrysia wołowina”,  „Szlifierz nocnych diamentów”, i wiele innych obrazów z tego okresu, to właściwie mógłbym malować tak również  teraz. Mam podobną energie, radość tworzenia co wcześniej. Mógłbym tak malować. Nie zrealizowałbym jednak tego co mam w głowie teraz, obrazów które są potencjalnie zapisane w moim umyśle. Moim wzorem jest Miles Davis.  On kiedy już osiągnął w jazzie akustycznym doskonałość,  mógł na tym poprzestać. Ale miał twórczy niepokój, stawiał sobie nowe wyzwania. Jeśli chodzi o moje prace z późniejszych okresów, są często inne tematycznie i w podejściu do realizacji. Trudno w nich rozpoznać dawna stylistykę. Ale łączy je ta sama energia. 

L: Zastanawiam się czy to napięcie w twoich współczesnych pracach  również wynika z potrzeby zastosowania z gestu reki, użycia czarnej krechy, lub zastosowania w obrazie niespodziewanych skojarzeń. Czy ten rodzaj ekspresji jest nadal ci bliski?

R: Te rysunki  węglem na dużych kartonach, które właśnie robiłem, są bliskie takiej potrzebie.  Wyraźnie widać, ze czerpię z ekspresji lat 80-tych. Jest w nich mocne uderzenie, gest, wolność, To nadal  leży w moim temperamencie.

L: Okres heroiczny, jak czasami nazywa się działalność Gruppy, którą współtworzyłeś w latach 80-tych miał inny jeszcze wymiar. Poprzez sztukę określałeś swój stosunek do szarej rzeczywistości.
W obrazach często posługiwałeś się absurdem, groteską. Twoje prace  były bezpośrednie, niektórzy mówią o nich  “dzikie”. 

R: Napędzaliśmy się, kłóciliśmy się, malowaliśmy. Otoczenie sprzyjało takiej sytuacji, powodowało, że czuliśmy misję
i olbrzymią wiarę w sens sztuki, w sens naszych rożnych działań. Robiliśmy wiele akcji pozamalarskich, przekraczaliśmy tabu, przy-
zwyczajenia. Mielismy pewien rodzaj ciśnienia, który spowodowało, że to wszystko co się zdarzyło. 

L: Czy lubisz opowiadać o swoim malarstwie?

R: Ja lubię, ale wiadomo malarstwo jest nieuchwytne.  W obrazie ważny jest aspekt materialny, jak położona jest farba, co prześwituje, gest,  światło i wiele jeszcze innych spraw związanych z farbą. Można zastanawiać się i omawiać strukturę obrazu, choć ona jest często ukryta. 

L: Jesteś wyśmienitym kolorysta. O twoich obrazach trudno jest opowiedzieć z uwagi na silne działanie koloru. Czy myślałeś  by namalować obrazy abstrakcyjne?

R: Kiedyś myślałem o tym,  ale to nie pasuje do mnie. Mam potrzebę innego opowiadania o rzeczywistości. Oczywiście, elementy abstrakcji są w wielu moich obrazach,  np.: te paski na  wielu ostatnich pracach, które zamykają obraz. Działają jak abstrakcja.  Obraz składa się z połączenia dwóch konwencji, również w portretach, obok realizmu pojawia czysto abstrakcyjne użycie koloru. To co dzieje się wynika bezpośrednio z pracy. 

L: Czy umiałbyś powiedzieć skąd biorą się tematy twoich obrazów?

R: Są rożne inspiracje. Oczywiście są zwierzęta. Wiadomo, ze one nie dotyczą żadnej symboliki. Inspiruje mnie bogactwo form, które mogę czerpać z tego świata,  i zamieniać je w obraz. Może on być mniej lub bardziej dekoracyjny, ale przede wszystkim tworzy formę, jego uzasadnienie, coś co jest zasadnicze  dla malarstwa. Później powstają portrety, martwe natury,  JPG-I” . Są tacy artyści , którzy mogą pogłębiać jeden temat, ja potrzebuję zmian.
Jeśli spojrzysz na wczesne prace z lat  osiemdziesią-tych  i obecne, zobaczysz jak rożne tematycznie są to obrazy. 

L: Są jednak motywy, do których wracasz.

R: Tak, są zestawy prac , które układają się w cykle.

L: Co decyduje , ze właśnie ten temat może stać się obrazem?

R: Szukam, robię szkice, rozmyślam, czytam. Czasem wracam do prac z dzieciństwa, do tematów  z tego okresu, z ciekawością jak bym to namalował teraz. Z Obrazem i Tematem pracuję na okrągło. Pracuję  z wyobrażeniami obrazów, z obrazem potencjalnym, który jeszcze tylko jest w głowie.  Dużo pracy poświęcam na koncepcje.  Pracuje na zasadzie kolażu. W pierwszej fazie proces jest bardzo szeroki, nie ograniczam się żadnymi wymogami, fantazjuję. Z tego co już mam próbuje malować. Dla przykładu kilkanaście lat temu robiłem zdjęcia wy-pchanych zwierząt w Muzeów Przyrody w Bytomiu.  Nie wiedziałem po co je trzymam.  Ale kilka lat temu wykorzystałem je do obrazów. Tyle czasu musiało minąć, zanim zobaczyłem, że te zdjęcia to wspaniały temat. Powstał cykl prac pt: “Stara śmierć” .

L: Malowałeś tez architekturę z Toskanii.

R: Tak. Dzięki pobytowi w Velano u Krzysztofa Musiała.

L: Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem twój obraz  “Szczurownia” byłem zaskoczony. Ten zamaszyście malowany obraz wnętrza twojej starej praco-wni oglądany z bliska niczego nie przedstawiał. Uświadomiłem sobie, że bardzo świadomie używasz farby, Połączyłeś w nim wydawałoby się abstrakcyjne plamy z przestrzenią płótna, tak jak często robią to malarze abstrakcyjni,  a jednak już z pewnej odległości  wszystkie elementy zaczynają  układać się w realistyczną  przestrzeń pracowni. Ten obraz składa się z subiektywnych reakcji, które nie mogą być w pełni świadome, przynajmniej z estetycznego punktu widzenia. Z bliska zakwestionowałeś czym jest wygląd tej pracowni, ale z daleka widać jej żywy wizerunek .

R: Muszę mieć od początku świadomość , jak obraz będzie ułożony. Podjąć decyzje, jaki ma być. To obraz przedstawiający pracownię, niską, zagraconą, ale poczułem że z tego tematu może powstać ważny obraz. Oczywiście, mogłem to popsuć.  Ale jak ci się uda, jesteś szczęśliwy. W sztuce jest  moment wyzwania i trzeba liczyć się
z tym, że można przegrać.

L: Kiedy jednak oglądam twoje skończone prace, nie zauważam mozołu pracy, walki, braku decyzji. Są świeże, jakby zrobione bez wysiłku.

R: Cale życie maluję i rysuję. Może to wynika z tych lwszystkich lat praktykowania malarstwa.

L: Czy to jest  pasja? Czy artysta może osiągnąć sukcesy bez pasji?

R: Nie, nie ma szans. Bez pasji i grubej skóry. Dlatego,  że sztuka przynosi również sporo niepowodzeń.  Artysta musi założyć bawolą skórę, by nie dać się, by  być odpornym na niepowodzenia. Jest wiele zewnętrznych przeciwności, z którymi musi się on pogodzić.

L: Czy odnosiliście w latach 80-tych, kiedy mówiono o was Dzicy, wrażenie, ze przywracacie sztuce i artystom ich pierwotny sens?

R: Moje prace wychodzą z entuzjazmu, z radości, z pasji do sztuki. 

L:  Jak wygląda w twoich pracach sprawa narracji?

R: Narracja pojawiła się w moich pracach już w okresie gdy studiowałem w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu. Potem bardzo rozwijała się w okresie Gruppy,
w latach 80-tych.Trzeba jednak pamiętać, że celem jest obraz. Treść pracy musi stać się malarstwem, O tym decydują użyte te czy inne środki plastyczne. Narracja miała w tym czasie mocne zaplecze. Namalowałem taki obraz „ Chłopacy wypychają gołębia na żywo”,  Jest w nim okrucieństwo, historia, absurdalna rzeczywistość,
oswojona przez malarstwo i ironię.

L: Narracja rozpoczyna się już w tytułach twoich prac?

R: W samych zdarzeniach,  wyobrażeniach, jest początek narracji. Nie tylko w tytule, ale  rozpo-czyna się już wcześniej. Kiedy zaczynam  myśleć o powodzie obrazu. Narracja wywodziła się z
pewnego rodzaju buntu lub żartu, który należał do tej atmosfery niezgody, czy absurdu. Ja starałem się zamknąć je w formę, nadać im sens artystyczny. Nawet jeśli były to wygłupy, żarty, starałem się zamienić je na język plastyczny. W latach 80-tych bunt był dla mnie niezwykle ważny, inspirował, kręcił aż od środka , Dawałem wyraz tej atmosferze . To widać na pracach, które wówczas malowałem. 

L: Te czasy idealnie komponowały się z twoim temperamentem
i poczuciem humoru. Czy byleś “dziki”?

R: Jak piszę i maluję , czasem posługuję się specyficzne poczucie humoru. To jest moja perspektywa oglądania świata. Może właśnie z tego biorą się te często dziwne zestawienia czy  skojarzenia.

L: Jeśli używasz „ Zdań napowietrznych” , mają one charaktery-
styczny wyraz, którą widać też w malarstwie. Polega ona na używaniu zaskakujących skojarzeń, zestawień słów czy barw.

R: Np.: „ W zwojach lata skręconych niedbale odnajduje osady przeszłości” lub inne zdanie,  „Widzisz tak dużo że w końcu stajesz się nikim”. 

L: Czasem wychodzi coś lirycznego lub śmiesznego, niekiedy to jest dramatyczne  i poważne. Różnorodność doznań jest olbrzymia. Czy myślisz o swoich odbiorcach?

R: Staram się zbliżyć do tego co chciałem wyrazić. Co zdarza się potem, mniej mnie interesuje. Miron Białoszewski powiedział piękna rzecz: „ Człowiek może najwięcej dać kiedy jest autentycznie sobą”. Jeśli jesteś uczciwy wobec siebie, czy to się komuś podoba czy tez nie, będziesz  autentyczny i twoje prace również. Właśnie ta autentyczność jest największym podarunkiem dla drugiego człowieka. Może ona wywołać rożne reakcje, może rozśmieszać, zdziwić, wkurzyć. Ale nawet długo żyjąc nie odkryjemy siebie
do końca. 

L: Czy twoja twórczość rozwiązuje jakieś problemy, odkrywa je lub stawia pytania?

R: Sztuka nie rozwiązuje nikomu żadnych problemów. Nie jest publicystyką. W tym sensie nie mam misji społecznej. Lepiej iść swoja droga i nie oglądać się w sztuce na to, czy ona spełnia jakąś misję dziejową. Sztuka jest takim sposobem komunikowania się, dającym radość z obcowania z piękną literatura, muzyką, obrazem czy rzeźbą. W humanistycznym odbiorze, ma znaczenie dla duszy. Jest jedną z możliwych propozycji  czerpania radości, refleksji, zrozumienia,  oczyszczenia. Jest także zachętą do rozwoju jednostki. Sztuka wymaga od widza i artysty rozwoju. To jest proces. Jeśli czytamy literaturę, słuchamy muzyki, oglądamy filmy lub obrazy  poznajemy nowe aspekty, nowe perspektywy, mamy przez to nowe wyzwania do pokonania. Musimy nadążać z własnym rozwojem by je  poznać  i zrozumieć. Nie musimy ich  akceptować, ale tak czy inaczej one rozwijają nas. Pogłębiamy to o czym myśleliśmy. Bogactwo kultury jest dobrodziejstwem. Artyści muszą tez się wciąż rozwijać. Czas zmienia nasze upodobania, Jesteśmy często zdeterminowani czymś co potem bez śladu  mija. Nie możemy stać w miejscu. Możesz być malarzem figuratywnym, ale jednocześnie uwielbiać obrazy Rothko, lub Mon-
driana. Kiedy rozwijasz się zaczynasz widzieć  głębszy sens sztuki w ogóle. Abstrakcja czy realizm są tylko zewnętrzną powłoką tego sensu, który jest gdzieś na samym dnie. To dno np.: malarstwa czy to będzie nieprzedstawiające, czy czy realistyczne,  ta baza decyduje czy to jest dobre i  ważne czy po prostu zaraz minie. Dlaczego mam odrzucać  performance  tylko dlatego, że maluję obrazy? Beuys to artysta konceptualny, fluksusowski, ale ma takie wspaniałe prace pod względem formy, że głowa boli. To co on robi, gra jak w
najlepszym malarstwie. 

L: Czy praca jest bardzo ważna? Zasada, od ilości do jakości  ma jakieś znaczenie?

R: Nie wprost. Ale można powiedzieć, ze jeśli ktoś jest ambitny, dużo pracuje, ma większe szanse by robić dobre prace. Nie ma jednak dobrej definicji. Można namalować 1000 obrazów i stać w miejscu. Ta praca musi być pogłębiona. Na samym dnie
w końcu jest tajemnica. 

L: Jeśli przywołałeś czasy ekspresji, chciałem zapytać ciebie, czy wierzysz w taka dziejowość, która powoduje, ze niezależnie od
siebie na całym świecie rożni artyści w tym samym czasie wyrażają podobne treści? 

R: Zobacz na moje prace z okresu wrocławskiego. To były końcowe lata 70-te, zanim popularna stała się się nowa ekspresja. To co stało się w moim marstwie potem wynikało z tych prac. Początkowo nie docierały do nas żadne informacje. Żyliśmy w zamkniętym świecie, obok. Może coś jest w powietrzu, jakaś energia, którą łapiesz. 

L: Ekspresja wynikała więc z innej natury, z konieczności, z waszej wewnętrznej ekspresji. Miales więc szczęście, ze trafiłeś na lata, które to pociągnęły. 

Ryszard Grzyb